środa, 9 marca 2011

„ULICA MARZYCIELI” Robert McLiam Wilson (zeszyt nr 7, książka 117)




„Miasta, to proste organizmy, zwykłe zlepki ludzi, zarazem jednak są też skomplikowane jak geograficzne i emocjonalne ekstrakty narodów. Przyczyną, dla której jakieś miejsce jest miastem, nie jest jego rozmiar. Już prędzej szybkość, z jaką chodzą mieszkańcy, krój ich ubrań, brzmienie nawoływań. Przede wszystkim, miasta są miejscem spotkań opowieści. Mężczyźni i kobiety to fabuły, nieskończenie zawikłane i intrygujące. Ich podszepty składają się w narrację, która przerasta największe dzieła Tołstoja. Niepodobna oddać całego przepychu i piękna najzwyklejszej godziny, najzwyklejszego mieszkańca Belfastu. W miastach historie miotają się, plączą. Fabuły stykają się i splatają lub rozchodzą. Miasta to wieża Babel prozy.”



„W końcu, po iluś pokoleniach tysięcy, setek tysięcy ludzi, samo miasto wchłania już opowieść niczym gąbka, tak jak papier wchłania atrament. Zapisana jest w nim przeszłość i teraźniejszość. Ludzie nie zaniedbują pamiętnika. Ich zwierzenia są szczere, choć mimowolne.”


„Czasami, późno w nocy, kiedy większość śpi-miasto przystaje na chwilę i wzdycha. W tym westchnieniu wraz z nagromadzonym ciepłem letniego dnia oddaje też opowieść.”


„Śpiące miasta, podobnie jak śpiący mieszczanie, obsługują zdarzenia, pielęgnują fabuły. W tej chwili mają przerwę. Wkrótce ruszą i znów wszystko się zacznie.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz